wtorek, 9 sierpnia 2016

Rozdział XXI "Między mężczyzną a ko­bietą przy­jaźń nie jest możli­wa. Na­miętność, wro­gość, uwiel­bienie, miłość – tak, lecz nie przyjaźń."

Od dramatycznych zdarzeń minął tydzień. Kiedy Hermiona odzyskała pełnię władz umysłowych, kazała Draconowi wynosić się z jej domu. On poczuł się urażony, więc zabierając wcześniej z sobą matkę postanowił nie wchodzić w drogę rozjuszonej gryfonce, zastosował się do jej życzenia przy okazji trzaskając drzwiami tak mocno, że niemal wypadły z zawiasów, Nie odpuścił, absolutnie. Mimo wściekłości której czuł względem jej osoby, nie miał zamiaru pozwolić jej o sobie zapomnieć, co to to nie. 
Wraz z Narcyzą przenieśli się do małej posiadłości rodu Blacków, którą ta odziedziczyła. Widział jak cierpi. Mimo tyranii męża, wciąż go kochała. Niesamowite, że po tym wszystkim nadal nie chciała jego śmierci. W przeciwieństwie do Dracona, który z rozkoszą patrzył w oczy rodzica "częstowanego" pocałunkiem dementora. Nie czuł ani krzty współczucia, jedynie ulgę, że wreszcie będzie wolny, a Narcyza, Granger i Potter (z którym chcąc nie chcąc połączyło go coś bliższego raczej tolerancji, niż przyjaźni, ale zmierzało w dobrą stronę) bezpieczni. 

~*~*~*~

Harry siedział w przydzielonej mu sypialni, w domu Hermiony. Czuł się bezużyteczny i zbędny w tych murach. Wiedział, że przyjaciółka nie ma nic przeciwko jego pobytowi w swoim domostwie, jednak nie zamierzał zostawać tu do końca życia, Rozmawiał z nią na ten temat i wspólnie postanowili, że będzie mieszkał u niej do czasu całkowitego wyremontowania byłej siedziby Zakonu Feniksa, którą to odziedziczył po Syriuszu. Dziewczyna wiedziała, ile przykrych dla przyjaciela wspomnień wiąże się z owym miejscem, dlatego też wymagał on gruntownej renowacji, w czym obiecała mu pomóc. Sama aktualnie odbywała pierwszy dzień kursu w ministerstwie. 
Harry nie miał zamiaru marnować czasu. Zostawił dziewczynie notkę, że ma do załatwienia parę spraw przed spotkaniem z Malfoyem, by nie martwiła się jeśli nie zastanie go w domu i dzięki sieci fiuu przeniósł się do Londynu.
Mając w planach gruntowny remont, pierwszym miejscem jego "przygody" był bank. Od czasu incydentu ze smokiem, gobliny nie były dla niego szczególnie przyjazne (jakby kiedykolwiek były milutkie i kochane). Starał się nie przedłużać i po zabraniu dość sporej sumy wyszedł z budynku najszybciej jak się da nie biegnąc. 
-Hej, Potter! Nie pędź tak, bo wyrżniesz na tej śliskiej posadzce! - usłyszał perlisty śmiech. Jak zwykle przy kobietach, które robiły na nim wrażenie, żołądek podszedł mu do gardła. Odwrócił się i zobaczył... Astorię. Dziewczyna otaksowała go wzrokiem, a po jej minie widział, że podoba jej się to co widzi. 
Nic dziwnego. Odkąd nie mieszkał z Dursley'ami, mógł pozwolić sobie na szyte na miarę ubrania, nowe okulary, fryzurę, czy buty od włoskich projektantów. 
-Zawsze miła i serdeczna, co?
-To moja dewiza. - powiedziała dziewczyna, uśmiechając się zalotnie. Chłopak nie mógł jej nie odpowiedzieć szczerym uśmiechem.
-Pięknie wyglądasz. - powiedział z uznaniem, zresztą zgodnie z prawdą. Astoria miała tego dnia na sobie ciemne, obcisłe jeansy, beżowy płaszczyk i wysokie buty w kolorze spodni. Na jej ramieniu zawieszona była również czarna, pikowana torebka. Długie włosy upięła w luźnego warkocza, z którego wystawały pojedyncze, kręcone kosmyki. 
Sama Astoria skwitowała komplement jedynie kolejnym perfekcyjnym uśmiechem. 
-Może kawa?- zaproponowała z uśmiechem. 
-Nie każ mi odmawiać, proszę. - powiedział żałośnie chłopak. - Robię remont mieszkania i mam masę spraw do załatwienia.
-W takim razie trafiłeś idealnie. - ucieszyła się dziewczyna. -Rozmawiasz z arystokratką, która zna magiczny Londyn jak własną kieszeń. Pomogę ci, a ty później zaprosisz mnie na kawę. - zadecydowała. Nie wiedział czemu, ale odpowiadała mu ta jej władczość. 
-A zgodzisz się, czy też odmówisz? - zapytał, zbliżając się do dziewczyny. Ta jedynie zafundowała mu kolejny uśmiech, przez który uginały się pod nim nogi. 
-Chodź, Potter. Ucz się od przyszłej dekoratorki wnętrz. 

~*~*~*~

Po wielu godzinach intensywnego myślenia, Hermiona wróciła do domu styrana jak wół. Przeczytała notkę od przyjaciela i poszła się przebrać w luźne dresy. Włączyła telewizor i bezmyślnie przerzucała kanały, kiedy około 20 usłyszała dzwonek do drzwi. Tego dnia nie spodziewała się żadnych gości, dlatego z mieszanymi uczuciami podeszła do drzwi. Choć była silna, ostatnie porwanie odcisnęło na niej swoje piętno. Niepewnie otworzyła drzwi i otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. 
-Cześć, piękna. Wpuścisz mnie? - w drzwiach stał Terrence z papierową torbą. Przytomniejąc po chwilowym szoku odsunęła się, by zrobić mu przejście, 
-Wybacz za mój niewyjściowy strój. Nie spodziewałam się dzisiaj nikogo, poza Harrym.- powiedziała, zawstydzona swoim stanem.
Chłopak odwrócił się i z poważną miną oznajmił:
-Wyglądasz idealnie.- po czym uśmiechnął się, i jak gdyby chciał odwrócić jej uwagę, postawił torbę na kontuarze, zmieniając rozmowę, - Wiem, że między tobą a Draconem nie jest ostatnio dobrze, dlatego..
-Powiedział ci?
-Nie musiał. W każdym razie, mam nadzieję, że lubisz różowe Carlo Rossi, babskie komedie i włoskie jedzenie. - uśmiechnął się do niej ciepło. Zrozumiała, o co chodzi, dlatego postanowiła, że przestanie się zamartwiać i postara się dobrze bawić. Lubiła Higgsa, więc na myśl o wieczorze z nim, bardzo się ucieszyła. Był inteligentny i zabawny. Zauważyła też, że jest dobrym obserwatorem. 
-Hej, "Łatwa dziewczyna" wcale nie jest typowym babskim filmem.
-Oczywiście, Granger. Oczywiście. - rzekł z udawaną pokorą, za co oberwał poduszką w głowę. 
Razem przygotowali spaghetti i rozlali wino do lampek. Zasiedli przed telewizorem, włączając wcześniej wspomniany film. 

~*~*~*~


Harry, mając w pamięci spotkanie z Malfoyem o 20, koło godziny 16 zaproponował Astorii drinka, gdyż oboje stwierdzili, że kawa może poczekać do następnego spotkania. Pijąc, zaśmiewali się z min innych klientów baru, którzy dostawali minizawału serca widząc dziedziczkę rodu Greengrass i Złotego Chłopca flirtujących w najlepsze, i to publicznie! 
Alkohol sprawił, że oboje stali się odważniejsi, przez co nawet nie starali się udawać, że nie są sobą zainteresowani. Podtrzymując się nawzajem i zataczając wyszli z baru zmierzając w stronę Grimmauld Place. Po nierównej walce Harry'ego z dziurką od klucza, w końcu dostali się do mieszkania. Śmiali się w niebogłosy.
-Terys muśmy być cicho. - wybełkotał Harry, a Astoria zatkała usta ręką, by nie wybuchnąć śmiechem.
-Csiii!- pokazał jej Harry, co u obojga wywołało jeszcze większą wesołość.
W pewnym momencie do obojga dotarło, że znajdują się naprzeciwko siebie w bardzo wąskim korytarzu, opierając się o przeciwne ściany. W powietrzu wyczuwalne było napięcie. Oboje byli podekscytowani tym nowym uczuciem. Nie znali się za dobrze, ale to jak na siebie oddziaływali nie pozostawiało wątpliwości w ewidentną chemię między tą dwójką. 
Chłopak oparł się rękami o ścianę za Greengrass, zmniejszając odległość dzielącą go od niej. Zrobiło się bardzo intymnie, niestety chłopak strącił po drodze wazon, który roztrzaskał się budząc obraz pani Black, która zaczęła wrzeszczeć ile sił w namalowanych płucach. oboje wybuchli śmiechem...

~*~*~*~

-Czemu głupia ryczy? Dałaby mu i byłoby po sprawie. Przecież zapłacił. - zażartował Higgs, by zobaczyć reakcję Hermiony. Nie przeliczył się i po chwili ujrzał prawdziwą obrazę majestatu.
-Jaki ty jesteś okrutny i nieczuły! Też tak traktujesz dziewczyny?!
-A co, chciałabyś się przekonać?- poruszył brwiami, a ona poczuła w brzuchu to dziwne podekscytowanie, które pojawia się podczas flirtu. Już chciała mu odpowiedzieć, przybierając lubieżny uśmiech, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi.
-Więcej gości! - zakrzyknęła ze sztuczną ekscytacją, na co chłopak się zaśmiał.
-Perfekcyjna pani domu i gospodyni.
Hermiona tylko wystawiła mu język i odwróciła się do drzwi, otwierając je. 
Mina zrzedła jej kiedy zobaczyła, kto za nimi stoi.
-Cześć, mogę wejść?- zapytał, uśmiechając się uwodzicielsko.
-Cześć. - odparła tylko, zakładając ręce na piersiach. 
-Nie wpuścisz mnie? Przyszedłem po Pottera i.. chciałem z tobą porozmawiać.
-Nie chcę z tobą rozmawiać, a Harry'ego tu nie ma. 
-Daj spokój, uratowałem ci...
-Nie będę teraz o tym rozmawiać!- krzyknęła odsuwając jego ręce, które chciały ją przytulić. 
-Proszę... - powiedział cicho chłopak, ale w tym momencie w drzwiach pojawił się Terrence.
-Hej, maluchu, wszystko... - urwał kiedy dostrzegł w drzwiach Malfoy'a. 
-Widzę, że masz towarzystwo. - powiedział zimno nowo przybyły.
-Dobrze widzisz, więc może poszukaj Harry'ego na Grimmauld Place i daj nam w spokoju obejrzeć film, hm? - powiedziała dziewczyna najbardziej jadowitym tonem na jaki było ją stać. 
-Miłego wieczoru. - powiedział ze sztucznym uśmiechem, a Higgsowi posłał spojrzenie w stylu "porozmawiamy sobie później" i zniknął przy akompaniamencie trzasku teleportacji. 

~*~*~*~

-I tu właśnie mam mieszkać!- krzyknął Harry, niby zrozpaczony, a Astoria wybuchnęła śmiechem.
-Jaki pan, taki kram!
-Tak sobie ze mną pogrywasz? - zapytał chłopak tuż przy jej uchu niskim głosem, na co dziewczyna zadrżała. Wyczuł to natychmiast i postanowił skorzystać z okazji.
W jednej chwili to podniósł ją tak, by oplotła się nogami wokół jego bioder, na co dziewczyna mocno wciągnęła powietrze. 
-Romantyczny mamy klimat.- uśmiechnęła się, mówiąc o ciągłych wrzaskach pani Black. 
Potter zaśmiał się cicho i zbliżył swoją twarz do jej. Czuł na ustach jej gorący, przyspieszony oddech. Nie mógł się już doczekać, kiedy w końcu ich skosztuje...
-Ku*wa jeszcze wy?! -usłyszeli głos Malfoya i natychmiast od siebie odskoczyli.-No proszę, proszę! Już widzę te nagłówki w "Czarownicy".- powiedział niedbale, chichocząc z własnego żartu.
Astoria odchrząknęła i powiedziała, zabierając z szafki torebkę:
-Ja już pójdę,
-Odprowadzę cię do drzwi.- pospiesznie zaproponował Potter mrożąc Malfoy'a wzrokiem.
Kiedy znaleźli się przy wyjściu, dziewczyna szepnęła jedynie chłopakowi na ucho: 
-Pamiętaj, że czekanie wzmaga przyjemność. - i wyszła.

~*~*~*~

Halo halo! 
Witajcie czarodzieje! :* 
Jak wiecie, utraciłam wszelkie zarysy, a ten rozdział pisany był
całkowicie na gorąco!
Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie,
albo po prostu zgłoście odbiór, żebym miała motywację
do napisania kolejnego rozdziału :D
Enjoy ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz