wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział I "Bo nie smakujesz tak, jak powinnaś i nie pasujesz w moich ramionach, jak ona by mogła."

Kiedy Draco wszedł do pokoju wspólnego prefektów naczelnych, jego oczom ukazał się niecodzienny widok. Święta Granger, która na ogół zakrywała swoje ciało jak tylko mogła najbardziej, teraz wyglądała (musiał to przyznać) seksownie. Letnia, czerwona sukienka sięgała do połowy ud, a dekolt odsłaniał całkiem sporych rozmiarów biust. Długie, opalone nogi zwisały z jednej strony fotela. W rękach trzymała książkę. Głowę podniosła dopiero w tedy, kiedy usłyszała zatrzaskiwanie się drzwi.
-Na co się gapisz, Malfoy?-spytała zdenerwowana.-Wyobrażasz sobie jak wyglądam nago? Radzę zostawić tą przyjemność na inną okazję.-powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem.
- Nie muszę sobie niczego wyobrażać. Wystarczy jedno zaklęcie rozbierające.-odzyskał rezon.
-Nie ośmielisz się…-powiedziała z powagą.
-A to niby czemu?-powiedział napawając się zezłoszczoną miną dziewczyny.-Ale po co miałbym ci się narażać, skoro dzisiejszej nocy chcę się zająć moją dziewczyną…-kontynuował niemalże z rozmarzeniem.
-Zamknij się i zatrzymaj to dla siebie. Niedobrze mi, kiedy na ciebie patrzę.-powiedziała dziewczyna wstając.
-Och, uwielbiam to jak się na mnie złościsz!-powiedział z rozkoszą w porywie emocji. Hermiona zamarła.
-Coś ty powiedział?-odwróciła się powoli.-Myślisz, że jak masz ładną twarz i…
-Obraziłaś moją twarz. Ona nie jest ładna, tylko piekielnie seksowna!-wykrzyknął, a dziewczyna nie zaprzeczyła.-A jednak się z tym zgadzasz.-uśmiechnął się tryumfalnie.
-Dupek.-rzuciła na odchodne i weszła do swojego dormitorium.
Dopiero gdy znalazła się we własnych, czterech ścianach, zrozumiała, co powiedziała. To samo dotarło do chłopaka. Nie wiedział, dlaczego to powiedział. Gryffonka rzeczywiście wyglądała jak bogini seksu i zniszczenia, kiedy ciskała gromy nienawiści w jego kierunku, ale to jeszcze nie jest wystarczający powód do takiego zachowania. Draco nie miał pojęcia, że Granger myśli podobnie.
Była zmęczona wrażeniami całego dnia. Opadła na łóżko i nie wiedziała kiedy zasnęła.

~*~*~*~

Hermiona obudziła się kilka godzin później. Do nocnego patrolu, który miała odbyć z Luną, zostało jeszcze sporo czasu.
Zanim wyszła z dormitorium, wzięła kilka tabletek na uporczywą migrenę. Pożałowała, kiedy tylko wysunęła głowę zza swoich drzwi. Pierwsze co ją uderzyło, to silny zapach alkoholu. W sumie nie powinna się dziwić, ponieważ był piątek. Mimo to, bardzo się oburzyła widząc Malfoy’a z Zabinim chlejących piwo kremowe. Obok nich siedział speszony nieco jej obecnością Ernie MacMillan, a kawałek dalej Luna Lovegood. Najwyraźniej jej przyjaciółka została prefetkem naczelnym Ravenclaw’u. Dziewczyna wyglądała na jeszcze bardziej zagubioną niż zwykle. Delikatnie się uśmiechała i ściskała butelkę w ręce. Obok niej leżały już dwie.
-Luna?-zapytała Hermiona, nie wierząc w to, co widzi.-Od kiedy pijesz? To do ciebie niepodobne.
-Witaj, Hermiono.-powiedziała jak zwykle rozmarzonym głosem. Długie, jasne włosy opadały jej teraz nieco na duże oczy.
-Patrz, Draco, kto raczył wreszcie wyjść!-krzyknął nagle Zabini, wskazując na nowo przybyłą.
-Racja, mój przyjacielu.-odparł Malfoy donośnym głosem.-To kolejny powód, by się napić. Granger?-zwrócił się do dziewczyny, podchodząc do niej z butelką ognistej.
-Mam dzisiaj patrol.-powiedziała Hermiona.
-A w czym to przeszkadza?-odparł niewinnie, przygważdżając ją do ściany. Sam pociągnął spory łyk.-Zrób to dla mnie…-powiedział tak, jakby był pewny sukcesu. Hermiona zawahała się, ale wiedziała, co musi zrobić.
-Właśnie ze względu na ciebie, NIE zrobię tego.-i kopnęła go prosto w krocze. Uwolniła się, a reszta zgromadzonych ryknęła śmiechem.
-Nie stanie ci przez co najmniej tydzień, stary! I załatwiła ci dożywotnią antykoncepcję.-śmiał się Blaise.
Draco popatrzył na dziewczynę wilkiem. Klął w myślach i poprzysięgnął sobie zemstę.
-Pożałujesz, szlamo.
-Tak, tak. Jak zawsze. Naślesz na mnie ojczulka.
-Czasy w których zasłaniałem się ojcem przeminęły w tym czasie, gdy ty straciłaś mózg.
-Och, racja. Czyli nie mineły.-przewróciła oczami gryfonka, a potem, zadowolona z siebie Miona, zwróciła się do przyjaciółki.-Luna? Idziesz ze mną?
-Hmm… Dobrze.- i wyszły obydwie.
Wciąż słysząc obelgi Zabiniego w stronę

1 komentarz: