sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział XI „Duma i uprzedzenie to najwięksi sprzymierzeńcy samotności.”

Draco wytrzeszczył oczy.
-Pisałem ci to wszystko w listach. Nie chciałaś tego czytać, więc…-zaczął się tłumaczyć, ale Astoria natychmiast mu przerwała odzyskując rezon.
-Więc jazda stąd szlamo, bo mamy sprawy do obgadania.
Hermiona przeraziła się na widok twarzy Dracona, która zrobiła się kredowobiała. Był na krawędzi wybuchu. Nie wiedziała, co robić. rzuciła się w stronę Greengrass w momencie, kiedy rzucał na nią cruziatusa. W tym samym momencie runęła na ziemię wijąc się z bólu. Krzyknęła. Czuła się tak, jakby ktoś wpychał jej na siłę powietrze do głowy. Wiedziała, że Draco nie robi jej krzywdy celowo, ale minęła dłuższa chwila, zanim zorientował się, że coś jest nie tak.
-Na Merlina, Granger! Ta wasza pierd*lona, gryffońska odwaga!-zaklął i rzucił się w stronę pół-przytomnej dziewczyny. Łapała oddech szybkimi, krótkimi haustami.-Przepraszam, tak strasznie cię przepraszam…-mruczał jej do ucha kołysząc się z nią na rękach w przód i w tył.
-N-nic s-s-się n-nie stał-ło.-wyjąkała z trudem, ale powoli odzyskiwała świadomość.-Wyjaśnij. Spojrzała na Astorię, której twarz wyrażała prawdziwą troskę. Może jednak nie była tą zimną suką, za którą wszyscy ją mieli?
-Dobrze, ale najpierw… Myślałam, że odwaga gryffonów, to taka głupia formułka, czy coś w tym stylu, ale ty, Granger… Przepraszam, że namieszałam. To był plan Pansy i Daphne…
-To znaczy, że…
-Draco nigdy cię nie zdradził. Więcej. W życiu nie słyszałam, by mówił o kimś z taką czcią.
Dziewczynie huczało w głowie od nadmiaru myśli. Malfoy o niej myśli… Nigdy nie chciał Astorii w swoim pokoju… Z drugiej strony, nie chciała, by znów zaistniała taka sytuacja.

~*~*~*~

-Ron… Nie mów Harry’emu. Proszę.
-Jasne. Będę okłamywał swojego najlepszego przyjaciela!-krzyknął rozjuszony chłopak. Kolor jego twarzy przypominał piwonie. -Masz rację! To przecież normalne. Nie powiedzieć mojemu przyjacielowi, ze jego dziewczyna, która nawiasem mówiąc jest moją siostrą, zdradza go! Jaki ze mnie idiota, że chciałem to ujawnić!
-Ron, proszę…-Ginny spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. Przypominała mu w tym momencie słodką, niewinną dziewczynkę. Nie chciał pokazać, że pęka, ale w końcu nie wytrzymał.
-Ugh! No dobrze, ale…
-Dziękuję!
-Ale pod warunkiem, że Ty mu to powiesz. Masz czas do świąt, Gin. Lepiej się pospiesz.
Ginny spojrzała na brata. Nie mogła mieć mu tego za złe, po prostu się o nią martwił. Miał doświadczenie, przecież nie tak dawno rozpadł się jego związek z Hermioną… Teraz była Meredith. Idealna – blondynka, błękitne oczy, długie nogi… ale on wciąż nie mógł zapomnieć o swojej byłej. Oczywiście Meredith o tym nie wiedziała – zabiłaby Hermionę. Była naprawdę piękna, ale jej zazdrość momentami była nie do wytrzymania. Szczególnie uwzięła się na Granger, która według niej, była powodem wszystkich kłótni z Ronem.
-Zrobię to, obiecuję. Jak przyjdzie na to czas, Harry się dowie. A teraz, braciszku, przyklejamy uśmiech na twarz i wchodzimy do pokoju wspólnego.-uśmiechnęła się i pchnęła drzwi oddzielające dormitorium chłopców od pokoju wspólnego.
Resztę wieczoru Ron siedział na fotelu przed kominkiem jak struty. Pogrążył się we własnych myślach. Zapomniał, że był umówiony z Meredith i nie poszedł na spotkanie. Nie obchodziło go to, że jutro będzie miał przechlapane. Po prostu nie miał ochoty na niczyje towarzystwo. No, chyba, że Hermiona chciałaby do niego wrócić, co w tym momencie było niemożliwe.
Z Ginny było podobnie. Bała się, że jeśli Harry się dowie, rzuci ją. A nie potrafiła wyobrazić sobie życia bez niego. Kochała go, bardzo, ale nie wiedziała co czuje do Blaisa. Jednego była pewna – nie jest jej obojętny, a po tym pocałunku nic nie będzie takie samo. Nie żałowała tego jednak. Wręcz przeciwnie. Nie miała nic przeciwko powtórce.
JEBANY TRÓJKĄT MIŁOSNY!-krzyknęła w pustej sypialni i opadła na łóżko. Nie wiedziała, w którym momencie zasnęła.

~*~*~*~

Gotten

-Draco, nie możemy iść do pani Pomfrey. Wydałoby się, że rzuciłeś na mnie zaklęcie niewybaczalne.
-Mam to gdzieś, Hermiono ja…
-Czuję się dobrze. Prześpię się i będzie wszystko w porządku.
Weszli do dormitorium Hermiony. Draco oparł się wygodnie o biurko w kącie pomieszczenia i spojrzał w jej stronę. Szykowała się do snu tak jakby go tam nie było. Unikała jego wzroku, ale wciąż czuła go na sobie.
-Chyba powinienem już iść.-powiedział ostrożnie po chwili niezręcznej ciszy.
-Chyba tak.-odpowiedziała wciąż nie patrząc w jego stronę. Nie chciała, by zobaczył jej oczy, które teraz były wypełnione łzami. Błyszczały żalem i poczuciem krzywdy.
Skierował się do drzwi. Zatrzymał się z ręką na klamce.
-Co teraz…?
-Musimy zostać przyjaciółmi.-przerwała mu spokojnie, opanowując drżenie głosu.-Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko.
Chłopak zacisnął rękę mocniej na klamce. Nie chciał tego. Ba! to była ostatnia rzecz, na jaką miał ochotę, ale bał się, że jeśli zaprzeczy, straci ją na zawsze.
-Jasne.-powiedział chłodno.-Przyjaciele. Nie ma problemu.-uśmiechnął się zimno i wyszedł.
Hermiona podeszła do drzwi, by sprawdzić, czy są zamknięte. Kiedy już się upewniła wybuchła niekontrolowanym płaczem. Oparła się o nie i osunęła na ziemię nie przerywając lamentu. Czuła się strasznie. Chciała z nim być, ale nie mogła. Kochała go, ale znała za dobrze, by zaufać. Skąd miała wiedzieć, czy to, co powiedziała Astoria było prawdą? tak bardzo chciała, żeby zaprzeczył, a on ze spokojem śmierciożercy wbił sztylet i zrobił nową ranę w jej świeżo zabliźnionym sercu.
Nagle, w tej samej chwili, przyszło im do głowy rozwiązanie wszystkich tych problemów. 
Obliviate.
I znów wszystko byłoby w porządku.
Drżącą ręką uniosła różdżkę, a on nieświadomy tego, co dzieje się za drzwiami, zrobił to samo.
Przecież znali formułkę.
Przecież, to by wszystko ułatwiło.
I w tedy jak retrospekcja przemknęły jej przez głowę wspomnienia...

~*~*~*~

Draco nie chciał być sam tej nocy. Rozłożył się w dormitorium Blaise'a na jednym z trzech łóżek.
-Diable, śpisz?
-Nie.
-Źle się czuję.-powiedział. Blaise odwrócił się natychmiast.
-Taa.? Ja też. Hermiona?
-Zgodziłem się na przyjaźń. Boję się, że to koniec.
-Nie trać nadziei. Ja nie mam szans z wybrańcem.
-Nigdy nie mów nigdy.
Pierwszy raz odbyli taką przyjacielską rozmowę. Każdy z nich był zbyt dumny, by otworzyć się bardziej, ale cisza, która zapanowała między nimi, była wygodna. Cieszyli się swoją obecnością.
W tym samym czasie, Hermiona zapłakana przewracała się niespokojnie na łóżku. Nie mogła zasnąć, a po jej policzkach wciąż ciekły gorące łzy. Nie mogła zrozumieć, że to wszystko się skończyło. Było tak pięknie…
Jej myśli rozproszyły się, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Uniosła kołdrę i ostrożnie, na palcach podeszła do drzwi. Zadziwił ją widok po drugiej stronie. Stała tam zapłakana Ginny z poduszką i pluszowym misiem w ręce. Wyglądała jak 7 nieszczęść tego świata. Brązowooka uśmiechnęła się do niej przez łzy.
-Nie wiem, co się dzieje.-zaszlochała żałośnie.
-Rozumiem.
-Dlatego to ty jesteś moją przyjaciółką.-szepnęła Ruda. Przytuliła mocno starszą dziewczynę i obie zaniosły się głośnym szlochem.

~*~*~*~

Na początek chciałam przeprosić za długość rozdziału. Jest króciutki, choć i tak go rozszerzałam i zmieniłam tytuł (przypominam, że wcześniej działałam na innym blogu i wciąż przenoszę pierwsze rozdziały tutaj).

Co do piosenki - moja ulubiona z repertuaru Slasha, zaraz obok "Anastasia" i "Beautiful dangerous". <3

Po trzecie, cieszę się, że tak tłumnie tu przybywacie, choć jak na razie ujawnił się tylko jeden czytelnik xD Mimo wszystko jaram się każdym wejściem jak Fretka Jeremiaszem xD

Po czwarte i ostatnie, dziękuję mojej jedynej komentatorce - Vanilli :33 Chciałam Cię również przeprosić za to, że nie bywam u Ciebie tak regularnie jak Ty u mnie, ale mam ostatnio okropny zapiernicz - śpiewam na rozpoczęciu roku w szkole. Dzisiaj siedziałam z zespołem na próbie do 20... Grrr. W każdym razie, dziękuję za to, że jesteś ;*

Enjoy,
~Mała Czarna ;*

2 komentarze:

  1. Tak lubię tu do Ciebie zaglądać, lubię Twój szablon, a już szczególnie lubię nowe rozdziały, bardzo się ciesze, że szybciutko dodałaś coś nowego, choćby tak krótkiego! Jestem z Ciebie dumna, naprawdę, mimo, że takie krótkie to i tak niezwykle interesujące i pięknie napisane, kocham utwór Gotten, tak pięknie wpasował się w charakter rozdziału, przy końcówce tak mnie zaczarowałaś, że prawie się popłakałam razem z Hermioną i Ginny, prawdziwe mistrzostwo świata! gratuluję! <3
    Dziękuję za wspomnienie mnie w notce, mimo, że czytanie i komentowanie to dla mnie przyjemność, to docenienie czytelnika sprawia mi też wielką radość!
    Czekam, pozdrawiam i zapraszam do mnie dramione-sila-przeznaczenia.blogspot.com
    Twoja Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno znalazłam blog, z którego się tu przeniosłaś. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego opowiadania. Jest świetne. Sposób w jaki piszesz, fabuła, kreacja postaci - wszystko jest cudnie zgrywa się w jedną całość. Z pewnością będę czytać (postaram się również pamiętać o komentowaniu, co niestety rzadko robię), bo już teraz niecierpliwie czekam na kolejny rozdział.

    Szkoda mi Dracona zamkniętego we 'friendzone', ale wierzę, że się z tego szybko wydostanie. Co do Ginny i Zabiniego - czekam na reakcje ich obecnych partnerów. Brakuje mi tylko Luny, gdzieś się w tym poplątaniu zagubiła, a przecież nadal jest dziewczyną Diabła.

    Pozdrawiam i życzę dużo weny :),
    Invisible.

    OdpowiedzUsuń