niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział XVI „Rozczarowania, porażki, zwątpienie to narzędzia, którymi posługuje się Bóg, by wskazać nam właściwą drogę.”

Hermiona podchodząc do drzwi starała się uspokoić oddech i myśli, które echem obijały się o jej czaszkę. Wierzyła, że może się udać. Będzie szczęśliwa bo… bo po prostu tak chciała. Przecież Draco nie kochał Astorii.
-Cześć, Harry!-powiedziała wesoło, przyklejając uśmiech na twarz.
Przyjrzała się bliżej chłopakowi i jej mina momentalnie zrzedła.
-Jesteś pijany.-powiedziała zdenerwowana splatając ramiona na piersi.
-Nie denerwuj się. Wiesz, nie daję już rady. Ginny ma Blaise’a, Ron jest z Meredith, a Ty już totalnie mnie olewasz. Zostałem sam i czuję się z tym fatalnie.-powiedział chwiejąc się lekko na nogach.
-Harry… Ja, ja cię przepraszam…-powiedziała łamiącym się głosem, a w jej oczach zalśniły łzy. Zrobiło jej się żal chłopaka. Niedawno sama tak właśnie się czuła. – Mogę coś dla ciebie zrobić?
-Właściwie, to mam dla ciebie pewna propozycję. Bo wiesz… Teoretycznie, mógłbym spędzić Boże Narodzenie sam przy Grimmauld Place, ale ty też spędzasz je w pustym domu, więc pomyślałem że…
-Nie ma sprawy.-uśmiechnęła się ciepło dziewczyna.
Nagle wzrok chłopaka przykuło coś leżącego na fotelu w kącie pokoju. Był to wycinek gazety i… marynarka Malfoy’a. Dziewczyna spłonęła rumieńcem, ale Harry się tym nie przejął. Wszedł do środka chwytając „Proroka Codziennego”.


Malfoy i Greengrass

Czy decyzja o ślubie potomków rodów została ostatecznie potwierdzona ?

Jak donoszą nasi informatorzy, dwa dni temu Narcyza Malfoy oraz pan Greengrass spotkali się w jednej z londyńskich kawiarni. Z tego co wiemy, powodem tego spotkania była chęć zawarcia sojuszu między dwoma najbardziej szanowanymi klanami czarodziejów czystej krwi w naszym świecie. Papiery dotyczące ślubu zostały podpisane i obustronnie potwierdzone.
Kiedy artykuł o tym wydarzeniu ukazał się w czasopiśmie „Czarownica”, Narcyza Malfoy otrzymała wiele sów od zawiedzionych uczennic z Hogwartu. Kobieta odmówiła jednak komentarza.
Czy oznacza to, że wieczny gieroj i łamacz serc – Draco Malfoy- został uwiązany? Czy piękna, młoda i inteligentna Astoria nie spojrzy już na żadnego chłopaka, z którym wywoła kolejny skandal? Będziemy informować na bieżąco.


Harry skrzywił się i spojrzał na Hermionę.
-Gdzie on jest?
-Harry, już za późno, poza tym… rozmawiałam z nim już.
W tym momencie usłyszeli głosy zza niedomkniętych drzwi. Wspólnie ruszyli do Pokoju Wspólnego prefektów naczelnych.
-Nie możemy do tego dopuścić.
-Wiem, Draco, ale porozmawiamy o tym kiedy indziej. O, cześć Hermiono!-Astoria przywitała się i wyszła.
Potter opadł na sofę i po chwili ich uszu doszło przeciągłe chrapnięcie.
-O co chodziło?-spytała dziewczyna. Malfoy westchnął.
-Astoria rozmawiała z ojcem. Mówił, że nie mamy innego wyjścia. Zawarli magiczny kontrakt.
-Razem znajdziemy na to sposób.
-Raczej wątpię.
-Widać, jak ci zależy.-zaperzyła się, patrząc na niego wilkiem.
-Zależy, ale…
-Jeśli Ci zależy, to okaż to w jakis sposób. Jakikolwiek. Wykaż inicjatywę. Postaraj się o to, a uwierzę, że naprawdę nie jestem Ci obojętna. Gdzie ta nadzieja, którą widziałam w Twoich oczach dwie godziny temu?
Blondyn odpowiadał jej jedynie milczeniem. Starał się skupić. Wydawało mu się, że znał przeciwzaklęcie bądź antidotum na tego typu czary, ale zrzędzenie Hermiony nie pomagało, a wręcz irytowało go w tym momencie.
-Racja. Nie odpowiadaj.- usłyszał po dłuższej chwili, a zaraz po tym trzaśnięcie drzwiami.
Na pewno nie jest aż tak wściekła.- myślał, przeczesując włosy palcami. Wstał i w momencie kiedy chciał zapukać do drzwi, otworzyły się i wypadła przez nie marynarka należąca do Ślizgona.
-Dobranoc.-powiedziała oschle.
-Mała Czar…
-Dobranoc.


* * *


Ta noc była dla brunetki nie do zniesienia. Rano nie mogła się zwlec z łóżka. Kiedy wreszcie jej ciało zdecydowało się z nią współpracować, powlokła nogami do łazienki, żeby się oporządzić. Najpierw zajęła się swoją twarzą. Oczy podkreśliła delikatnie eyelinerem, a gęste rzęsy umalowała tuszem. Włosy osuszyła zaklęciem i zebrała je w wysoki koński ogon. Założyła na siebie długi biały t-shirt z czarnym krukiem oraz obcisłe rurki, podwijając nogawki u dołu. Na nogi nałożyła zimowe buty za kostki. Musiała na to włożyć szkolną szatę, żeby w Wielkiej Sali odebrać wreszcie swój dyplom „za wybitne osiągnięcia w nauce, wzorowe zachowanie i zasługi dla szkoły”.
Do rozdania dyplomów zostały jeszcze dwie godziny, dlatego postanowiła odwiedzić miejsca, które wywoływały w niej słodko-gorzkie wspomnienia. Najwięcej czasu spędziła w wieży astronomicznej, gdzie spędziła urodzinowy wieczór z Draconem. Poczuła ukłucie bólu w okolicach klatki piersiowej, ale postanowiła je zignorować. Wzięła głęboki wdech i ruszyła w stronę wyjścia. Zamknęła oczy próbując powstrzymać łzy napływające jej do oczu. Dlaczego musiała zakochać się w nim? Przecież tylko ją ranił. Nawet mu na niej nie zależało…
-Cholera.-zaklęła cicho. Rozmyślając wpadła na… Malfoy’a we własnej osobie.
Patrzył na nią chłodno spod ciężkich powiek. Znów biła od niego arystokratyczna duma. Znów był TYM dupkiem, którego znała od lat. Znów przywdział tą swoją obojętną maskę. Zrobiła to samo. Ominęła go i udawała, że nie zwraca na niego uwagi.
„Zrób to zanim serce pęknie, choć pęka…”* słyszała w myślach tekst piosenki.
-I znów uciekasz.-usłyszała głos. Był spokojny i ciepły. Zupełnie nie pasował do twarzy chłopaka.
-Nie uciekam.
-W takim razie, co robisz? Zawsze kiedy zaczynają się schody, bądź kiedy nie mam pojęcia, co ci odpowiedzieć, wściekasz się i trzaskasz drzwiami. Chowasz się w swoim małym, bezpiecznym świecie.-chłopak zawiesił głos i złapał ją za rękę, zaglądając głęboko w jej oczy, które szkliły łzy.-Ale uczucia, kochanie, nie mieszczą się w czterech ścianach.
Puścił jej rękę, a ona odwróciła się na pięcie i odeszła w pośpiechu.


~*~*~*~


Uczta w Wielkiej Sali minęła tak szybko, że Hermionie wydawało się, że mrugnęła okiem, a już żegnała się z przyjaciółmi na stacji w Hogsmead.
-Obiecaj, że niedługo się zobaczymy.-prosiła Ginny.
-Jasne! W poniedziałek, w ministerstwie. Przecież trzeba się dowiedzieć, jakie kursy trzeba zrobić, żeby można się było starać o staż.-uśmiechnęła się zawadiacko Hermiona.
-Och, przecież wiesz, że nie chodzi mi o sprawy biznesowe.-roześmiała się Ruda udając poirytowanie.
-Dobrze, obiecuję.-powiedziała w końcu brunetka.
Ginny chwyciła ją za rękę i oby dwie popatrzyły na zamek. Jedna z nich ostatni raz jako uczennica.
Granger z jednej strony cieszyła się z uzyskanej właśnie wolności, ale jednak… Bała się. Tak, to wiedziała na pewno. Bała się, bo wiedziała, że opuszcza bezpieczne mury Hogwartu. Nauczyciele i czary rzucane przez potężnych czarodziejów nie będą jej już chronić. Przypomniała sobie, jak Moody ostrzegał ich, żeby na siebie uważali, bo niebezpieczeństwo czai się się na każdym kroku. Czuła, że coś się kończy i coś zaczyna. Teraz wszystko się zmieni.


~*~*~*~


Przy wigilijnej kolacji Hermiona opowiedziała Harry’emu o swoich obawach. Chłopak po dłuższym namyśle przyznał jej rację. Cieszyła się, że jej nie wyśmiał. Zresztą miał powody. Przecież nie tak dawno napadli go wierni fanatycy Voldemorta.
Posprzątali za sobą i obdarowali się prezentami. Chłopak postanowił dać Hermionie ochronny talizman. „Będzie odstraszał nargle” mówiła Luna, kiedy oddawała Potterowi zamówienie. Za to dziewczyna kupiła przyjacielowi komplet nowych ubrań. Zaczynali nowe życie. Nie chciała by tkwił w przeszłości ubierając się w znoszone ciuchy swojego kuzyna.
Gdy było już grubo po północy, usiedli przed kominkiem na parterze, w którym wesoło trzaskał ogień. Hermiona słuchała muzyki na swoim magicznym odtwarzaczu MP3, który kupiła kilka lat temu. Jej myśli ponownie zaczęły krążyć wokół stalowookiego blondyna. Piosenka zmieniła się i usłyszała słowa :


Nie odchodź,
Nie poradzę sobie sam.
Nie odchodź,
Nie, nie poradzę sobie sam.

Ocal mnie przed tymi, którzy polują na mnie nocą.
Nie potrafię żyć z samym sobą, wiec zostań ze mną tej nocy.

Nie odchodź.
Nie odchodź.

Jeśli Cie wpuszczę,
Będziesz chciał uciec.
Jeśli powiem ci prawdę,
Będziesz walczył o kłamstwo
Jeśli stracę odwagę,
Może powstać bałagan, którego nie będziemy umieli posprzątać.

Jeśli pójdziesz za mną,
Tylko się zgubisz.
Jeśli spróbujesz się zbliżyć,
Jedynie stracimy ze sobą kontakt
Ale ty już wiesz zbyt dużo,
I nigdzie stąd nie pójdziesz.

Powiedz mi, że mnie potrzebujesz, ponieważ tak bardzo cię kocham.
Powiedz mi że mnie kochasz, ponieważ tak bardzo cię potrzebuję. **


-Hermiono!-usłyszała jakby z oddali głos swojego przyjaciela.
-Co się dzieje?-zapytała lekko nieprzytomna.
-Chyba masz gościa.-uśmiechnął się kwaśno Wybraniec.
Na te słowa pobiegła do drzwi. Kto to może być? W myślach tłukło jej się jedno imię. Serce waliło jej jak młotem. Nie nie nie… to niemożliwe.-wmawiała sobie uparcie.
-Cześć, uciekłem z rodzinnego wieczorku, wywołałem trochę dużą awanturę i naraziłem się na gniew matki, ojca w Azkabanie, Greengrassów i mediów. Mam rozwiązanie na nasz problem. i mam prezent. Wpuścisz mnie?-powiedział na jednym wydechu, kiedy stanęła w drzwiach. Tak. Zdecydowanie wszystko się zmieni.

* * *

* piosenka WdoWy „Zbyt Dobra 2′

** piosenka Bring Me The Horizon - Don't Go
Witam Was kolejnym rozdziałem :> Jak zawsze proszę o komentarze :D buźki!
Enjoy,
~Mała Czarna ;*

3 komentarze:

  1. Uu... Cześć. Właśnie znalazłam Twojego bloga. Jest super.:) nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :))
    Pozdrawiam Literka :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. milutko wiedzieć, że ktoś czyta ;)
      rozdział wkrótce :D
      pozdrawiam również,
      Mała Czarna

      Usuń
  2. rewelacyjny rozdział czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń