poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział XVII „W tym szkla­nym świecie ciszy wszys­tko jak­by zmrożone.”

-Widzisz to?
-Co tam jest napisane?-Hermiona zmarszczyła brwi. W ręce trzymała drugi kubek mocnej kawy. Wraz z Draconem kolejną godzinę pochylała się nad opasłymi księgami i zwojami pergaminów. Chłopak znalazł już pierwszą wskazówkę do rozwiązania i nieustannie próbował zignorować fakt, że dziewczyna łaskocze go włosami, a jej perfumy doprowadzają go do czystego szaleństwa.
-Przyjrzyj się i przeczytaj na głos. Te słowa na pewno coś znaczą.
Brunetka zaczęła czytać :

„Odpowiedź jest łatwa,

Na wyciągnięcie ręki,



Kiedy uwarzysz ją dobrze,

Poczujesz smak mięty.

Chcesz pradawny zdjąć czar,

Choć nie masz pojęcia jak.

Dwójka wypije gar,

Ale tylko, gdy miłości w nich brak.”*


Mózg Dracona działał na najwyższych obrotach, choć było już niesamowicie późno.
Hermiona wzięła kartkę do ręki i nakreśliła na niej kilka słów wskazówki. . Wpatrywała się w nią intensywnie, przygryzając nerwowo końcówkę ołówka, wyglądając przy tym nieziemsko seksownie, co nie uszło uwadze młodego ślizgona. Rzecz jasna, używała mugolskiego przyrządu do pisania, gdyż był praktyczniejszy od pióra. Jedynymi dźwiękami, które dało się słyszeć było trzaskanie ognia w kominku i miarowy oddech Pottera śpiącego na kanapie z malutkim owczarkiem niemieckim na brzuchu - prezentem o którym wspominał blondyn. I w tedy ją olśniło.
- Przecież to oczywiste! Jak mogłam nie wpaść na to wcześniej? Kretynka ze mnie.-stuknęła się w czoło, na co chłopak parsknął śmiechem. Obrzuciła go wzrokiem pozbawionym aprobaty, ale jak zwykle nie przejął się tym, a wręcz wywołało to u niego kolejny odruch śmiechu.
-Więc?-przywrócił ją szybko na ziemię.
-A tak. Jest mowa o warzeniu, więc chodzi zapewne o eliksir, a zadziała w tedy, kiedy ani ty, ani Astoria nie będziecie nic czuć do siebie na wzajem. Wygodne.
-Niby czemu?
-Cóż. Ludzie nie zawsze są szczerzy w wypowiadaniu swoich uczuć na głos. Niekiedy nie są nawet szczerzy przed sobą, a co dopiero przed osobami trzecimi.
W tym momencie oboje spojrzeli po sobie, nie wiedząc, co powiedzieć. Sami mieli pewne problemy z określeniem siebie i swoich uczuć, przez co słowa gryfonki trafiły do obojga ze zdwojoną siłą. Niewygodne milczenie przerwał stalowooki. Odchrząknął i zapytał:
-O jaki eliksir chodzi?
-Teraz to nasz najmniejszy problem, bo jest dość łatwy eliksir, chodzi o amortencję. Ważniejsze jest to, czy żadne z was nie żywi uczucia do tego drugiego.
Ponownie zapadła niezręczna cisza, którą przerywała śnieżyca na zewnątrz. Hermiona była w 99’9 procentach pewna, że Draco nie czuje nic do Astorii, ale nie byli pewni tego, jakie ona ma podejście do chłopaka. Przecież jeszcze niedawno chciała z nim być, a nawet prawie wpakowała mu się do łóżka. Co prawda działo się to za sprawą manipulacji przez starszą siostrę, aczkolwiek… mogła się nie zgadzać, a jednak zrobiła to i odegrała swoją rolę dobrze, nawet genialnie. Jej uczucia do chłopaka mogły przez ten rok nie wygasnąć całkowicie.
Ponure milczenie przerwał Malfoy.
-Daj już spokój. rano pomyślimy o szczegółach.
-Zgoda…-westchnęła dziewczyna.-Potrzebuję długiej, relaksującej kąpieli.
Chłopak przeciągnął się z zadowoleniem na wygodnej sofie przybierając niedbałą (w jego mniemaniu) pozę. T-shirt który miał na sobie opinał jego umięśniony brzuch tak, że było widać zarys „kaloryfera”. Hermiona starała się odciągnąć wzrok od jego idealnej sylwetki.
-Zgaduję, że najlepsza byłaby ta ze mną w wannie?-zapytał Draco z leniwym uśmieszkiem na ustach.
-Proponujesz coś?-zapytała Hermiona podejmując grę chłopaka.
-Oczywiście.-podniósł się i ucałował dziewczynę w czubek głowy.-Pójdę włączyć wodę.
-A co z Harrym? Jak się obudzi, to obedrze cię ze skóry.
-Locomotor!-wypowiedział zaklęcie były ślizgon, a ciało Pottera uniosło się i lewitując, przeniosło się do pokoju, będącym jego sypialnią.-Problem z głowy.
Wyszedł.

~*~*~*~

W domu Weasley’ów panowała napięta atmosfera. Rodzina Rona i Ginny nie przepadała za Meredith, ale rozpuszczona księżniczka była niczym w porównaniu do arystokratycznego ślizgona czystej krwi. Nikt nie mógł pojąć, jak to się stało, że Ruda zakochała się właśnie w nim. Przy stole powietrze trzaskało od elektryczności. Artur nawet nie spojrzał w stronę Zabiniego, a Bill nieustannie próbował rozładować napięcie. Fluer również starała się być miła, jednak Molly wciąż jej w tym przeszkadzała prosząc o pomoc. Rodzice rudzielców nie potrafili ukryć swojej niechęci do chłopca.
Po skończonym posiłku, Charlie został z rodzicami, a Bill poszedł porozmawiać z chłopakiem siostry.
-Cześć, mogę wejść?-zapytał pukając do drzwi.
Zabiniego zdziwiła ta niezapowiedziana wizyta, ale ugryzł się w język i tego nie skomentował. Przez cały wieczór czuł się niechciany. Spodziewał się tego, ale miał cichą nadzieję, że będzie przyjemniej niż w jego „rodzinnym” domu, gdzie niemal co roku przy stole zasiadał nowy facet jego matki. O ile w ogóle zasiadali do stołu w Wigilię.
-Jasne, wejdź.
Na parę minut zapadła niezręczna cisza. Obydwoje chcieli jakoś rozładować napięcie, ale żaden nie miał pojęcia, jak podjąć rozmowę. W końcu odezwał się Bill:
-Cóż… może zacznę od tego, że chciałbym Cię przeprosić za atmosferę przy stole i za zachowanie rodziców.-zaczął niepewnie.-Musisz ich zrozumieć. Twoim poprzednikiem był Harry, którego matka uwielbiała, ojciec również. Jestem pewien, że twoje pochodzenie nie zrobiło na nich również za dobrego wrażenia. Wybacz, ale…
-Wiem. Ludzie często osądzają mnie na podstawie mojej przeszłości. Nie przejmuj się, przywykłem do tego.-powiedział Blaise uśmiechając się niepewnie. Bill odwzajemnił ten gest.
-Jestem pewien, że przekonają się do ciebie, po prostu daj im trochę czasu.
Te słowa wywarły na młodszym chłopaku ogromne wrażenie. Od razu poczuł się lepiej. Bardzo zależało mu na młodej Weasley, przez co nie chciał źle wypaść w oczach jej rodziny. Cieszył się, że są osoby, które nie skreślają go za przeszłość i pochodzenie.
-Zmieńcie temat, nie zanudzajcie mnie tymi poważnymi gadkami.-zaanonsował swoje przybycie George. Tu za nim podążał Charlie, oboje uśmiechnięci i wyluzowani. Walnęli się na łóżko, a wraz z sobą przyporwadzili dobrą atmosferę.
-Więc… umiesz grać w quidditcha?- zapytał Charlie
-Pytanie! No pewnie, że umie! Najlepszy ścigający ślizgonów! Rzecz jasna, nie tak dobry jak gryfońscy ścigający, ale...
-Zamknij się, George, jeśli nie chcesz oberwać.-do pokoju zajrzała nachmurzona Ginny, ciskając gromy w stronę brata.Rzuciła do Blaise'a, że wróci zaraz po kąpieli i tak szybko jak się pojawiła, tak szybko zniknęła.
-Mimo wszystko, skoro tak twierdzisz, może jutro wypróbuję umiejętności szwagra?-zapytał Bill puszczając oko do czarnoskórego chłopaka i zakładając ręce za głową.
-Przecież leży śnieg, jest grudzień!-powiedział zdumiony Zabini.
-Jeszcze lepiej.-uśmiechnął się chłopak.-Jaka jest twoja ulubiona drużyna…?
Rozmowa trwała długo, a w głowach wszystkich młodych mężczyzn powstała pewna myśl:”Quidditch potrafi przełamać każdą barierę”.

~*~*~*~

Następnego dnia, Hermiona obudziła się w wyśmienitym humorze. Uśmiechnęła się do wspomnień minionej nocy…

-Jesteś gotowa?-spytał chłopak, podchodząc do niej i łapiąc ją w pasie. Na jej szyi złożył delikatny pocałunek.
-Gdybym przystała na twoją szaloną propozycję, pewnie by tak było.
-A nie zgodziłaś się?-zapytał zdumiony ślizgon.-Poza tym, ten pomysł wcale nie jest szalony. To zwykła kąpiel, tylko… o wiele przyjemniejsza od innych.
-Wciąż się zastanawiam..-odparła obniżając głos.Odwróciła się i ruszyła w stronę łazienki. Wiedziała, że blondyn pójdzie za nią. Zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi i obróciła się na pięcie. Wzięła chłopaka z zaskoczenia. Złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Draco był w szoku. Jeszcze nigdy go tak nie całowała. Podobało mu się to.
Ale w tym momencie, dziewczyna odsunęła się od niego i zanim osłupiały Draco zdążył się zorientować, co się stało, zamykała drzwi łazienki zaklęciami ochronnymi. Odetchnęła z ulgą. Wciąż była zła na Dracona i nie miała zamiaru mu tego szybko wybaczać. Nie była w stu procentach pewna, czy nie ożeni się z Astorią. Nie chciała być zabawką bogatego, rozpieszczonego arystokraty. W sumie, przecież nigdy nie określił jednoznacznie uczuć do niej. Wciąż fundował jej przejażdżki na uczuciowy rollercoasterze... 

Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi i popiskiwanie psiaka.

~*~*~*~

*rymowanie absolutnie nie jest moją mocną stroną xD

Witam moich ukrytych i ujawnionych czytelników, a także przypadkowych zwiedzających :33 Przede wszystkim, chciałam powiedzieć, iż jestem mega szczęśliwa z powodu ujawnienia się czytelniczki - Literka :33 fajnie jest wiedzieć, że ktoś czyta i szanuje to, co piszę :> doceniam :>
Muzyki nie ma, bo jakoś nie mogę sobie znaleźć piosenek, które by tu pasowały, także to Wasza decyzja, co sobie puścicie do czytania lub po prostu, według własnego uznania, wybierzecie sobie czytanie w ciszy :D
Rozdział jest krótki, przepraszam, ale to w sumie taka przejścióweczka ;) z następnym bardziej się postaram :>
no cóż, pyszczki,
Enjoy,
~Mała Czarna

5 komentarzy:

  1. Przeczytałam kilka rozdziałów na szybko i widzę, że ciekawa historia nam się tu tworzy:)
    Dziś już nie mam czasu, ale jutro na pewno doczytam do reszty :)
    Pozdrawiam i życzę weny
    Aniołek
    Ps. Przy okazji zapraszam na mojego bloga którego dziś założyłam
    hogwardzka-milosc-i-magia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam do dalszego czytania i komentowania :D a Twojego bloga odwiedzę na pewno :3
      pozdrawiam,
      Mała Czarna :3

      Usuń
  2. Właśnie weszłam na bloga. Jrst super! Bardzo fajnie, że. Jesteś aktywną blogerką :) będę odwiedzać :))
    Pozdrawiam Literka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzymam za słowo :D
      pozdrawiam również,
      Mała Czarna :)

      Usuń
  3. super sprawa :) czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń